Aktualności
Roczny kurs prawa i tłumaczeń prawniczych oczami uczestniczki. Jak to wygląda w praktyce?

Na początek dwa słowa o mnie. Nazywam się Zuzanna Wnuk i od dwóch lat pracuję w Textemie. Uczestniczyłam w Rocznym kursie prawa i tłumaczeń prawniczych w edycji 2022/23. W tym tekście dzielę się moimi wrażeniami z kursu i związanymi z nimi przemyśleniami.
Kto może być uczestnikiem tego kursu?
W Rocznym kursie prawa i tłumaczeń prawniczych uczestniczą osoby o różnym doświadczeniu i celu zawodowym. W mojej grupie znalazły się zarówno osoby doświadczone, które chciały na kursie uporządkować swoją niemałą wiedzę, jak i osoby całkiem świeże w dziedzinie, które zamierzały raczej obserwować, zadawać pytania i powoli się uczyć. Po 15 wspólnych modułach wydaje mi się, że i jedni, i drudzy znaleźli na kursie coś dla siebie, a na pewno śmiało uczestniczyli w zajęciach według swoich potrzeb.
Ja byłam mniej więcej pośrodku tych dwóch grup uczestników. Jestem absolwentką lingwistyki stosowanej, na której miałam już zajęcia zarówno z podstaw prawa, jak i z tłumaczeń prawnych i prawniczych, a ich program był przekrojowy – podobnie do Rocznego kursu prawa i tłumaczeń prawniczych. Dzięki temu łatwiej było mi przyswajać wiedzę na kursie, ponieważ sporą część rzeczy raczej sobie przypominałam niż uczyłam się ich od zera, a to, co było zupełnie nowe, miało już jakiś fundament.
Choć tłumaczenia prawnicze nie stały się moim głównym celem zawodowym, to chciałam być lepiej przygotowana na to, że okazjonalnie pojawią się w mojej pracy (choćby jako fragment tłumaczenia o innej tematyce – w końcu prawo jest niemal wszędzie!). Od razu mówię: udało się spełnić ten cel dzięki udziałowi w kursie.
Ogólne wrażenia
Kurs był bardzo uporządkowany i sensownie rozplanowany: każdy moduł dotyczy kolejnej gałęzi prawa i jego tłumaczenia, np. prawa cywilnego, karnego, unijnego. Celem było to, żeby najpierw zapoznać się z wykładami (w formie pisemnej lub nagranej) i listami najważniejszych terminów itp., po nich wykonać quizy, a następnie rozpocząć naukę tłumaczenia. Do naszej dyspozycji były też prezentacje terminologiczne, a czasem też linki do dodatkowych tekstów, przykładowych dokumentów czy nagrań.
Co do zasady powinniśmy się zapoznać z tymi wszystkimi materiałami przed webinarium, aby podczas niego potrafić już używać nowych pojęć i terminów. To wersja idealna, gwarantująca naprawdę solidny przyrost wiedzy i umiejętności!
Po zakończeniu danego modułu zawsze można było wrócić do poprzednich tygodni i od nowa przejrzeć sobie materiały i pobrać je. To pomagało powtórkach, które naprawdę warto robić we własnym zakresie, aby z modułu na moduł nie zapominać wszystkiego, co poznało się wcześniej (bo materiału jest naprawdę sporo!).
Jak było w praktyce
Dało się jednak zauważyć, że wszyscy jesteśmy zajęci i raz udaje nam się dobrze przygotować do webinarium, a raz nie aż tak. Prowadząca świetnie reagowała na obie sytuacje. Gdy ktoś z nas miał gotowe tłumaczenie i dzielił się nim, p. Anna Rucińska omawiała je z nami, natomiast gdy akurat nie było perfekcyjnego przygotowania z naszej strony, p. Anna więcej proponowała od siebie, angażując nas na żywo w szukanie terminologii i aktów prawnych. W tym miejscu należy wspomnieć, że p. Anna Rucińska jest niesamowitą ekspertką, która zaskakuje wielkim doświadczeniem i bardzo szczegółową wiedzą, a przy tym wprowadza przemiłą atmosferę! Dzięki temu można było mieć pewność, że zawsze wiele wyniesie się z webinarium i warto na nie przyjść nawet po trudnym, pracowitym tygodniu. Co więcej, na forum można było zadawać pytania dodatkowe, na które p. Anna udzielała odpowiedzi.
Zadania domowe
Po każdym webinarium mieliśmy wyznaczony czas na wykonanie zadania domowego i przesłanie go prowadzącej, a następnie otrzymywaliśmy korektę zadania z indywidualnym komentarzem. Powiem szczerze: warto wygospodarować tę godzinkę (czasem z hakiem, jeśli trzeba poszukać więcej terminologii i tekstów paralelnych) na tłumaczenie, nawet gdy pod koniec tygodnia sił brak. To szansa na sprawdzenie się w praktyce, rozwianie wątpliwości i uzyskanie dodatkowych wskazówek. Nie wspominając o tym, że to właśnie oddawanie zadań domowych może nam zapewnić certyfikat ukończenia kursu – a kto nie lubi widzieć swojego nazwiska na dyplomie? 🙂
Mój sposób działania
Udział w kursie pokazał mi, że warto na bieżąco pobierać materiały z każdego modułu i zapisywać je sobie w logiczny sposób na dysku, aby móc potem łatwo do nich wrócić. Warto też po swojemu „przetworzyć” materiały: np. nowy w każdym module glosariusz z pliku Word warto wkleić sobie do wspólnego wielkiego glosariusza w programie Excel, w którym łatwo paroma kliknięciami znaleźć terminologię z innego modułu. Potem podczas webinariów warto dodawać do swojego glosariusza kolejne terminy z komentarzami, by uzupełnić zestaw słownictwa z danego tematu.
Osoby przymierzające się w przyszłości do egzaminu na tłumacza przysięgłego z pewnością skorzystają z takiego glosariusza również podczas samego egzaminu (jeśli tylko później dostosują go, aby spełniał wymogi komisji, tzn. np. nie zawierał całych zdań). Na pewno my z przyszłości podziękujemy nam samym z przeszłości za systematyczność w zbieraniu materiałów i niezostawianie ich na wieczne „kiedyś”. 🙂
Warto też drukować swoje zadania domowe z naniesioną korektą prowadzącej i zapisywać sobie poprawione słowa, wyrażenia i całe frazy w glosariuszu. Ja to praktykowałam, a w ten sposób starałam się utrwalać sobie te lepsze wersje tłumaczeń, opatrzone komentarzem prowadzącej.
Czy po kursie jest się gotowym na egzamin na tłumacza przysięgłego?
To zależy, z jakim doświadczeniem się zaczyna, ale w większości przypadków odpowiedź brzmi: jeszcze nie. To solidna podstawa i niezbędne minimum, by móc dalej budować swoją wiedzę na mocnym fundamencie, jeśli taki jest czyjś cel. Jeśli zaś celem jest po prostu obeznanie się po trochu z każdą najważniejszą gałęzią prawa – samego w sobie oraz w tłumaczeniu – to kurs daje naprawdę bardzo dużo.
Podsumowanie
Udział w kursie okazał się dla mnie owocny i nauczył mnie lepiej rozumieć i tłumaczyć teksty prawnicze. Nie było łatwo łączyć zaangażowanie w kurs z pracą pełnoetatową i innymi zajęciami, ale i tak udało się wiele wynieść z tych 30 tygodni nauki. Kurs pomógł mi też zdecydować, czy na dłuższą metę chciałabym się poświęcić tłumaczeniom prawniczym, czy raczej mieć z nimi styczność tylko okazjonalnie. W moim przypadku ten drugi scenariusz jest bardziej prawdopodobny, ale dzięki udziałowi w kursie czuję, że pozostaje otwarta furtka – dzięki nabytym podstawom zawsze mogę wrócić ponownie do tej decyzji. 🙂